Obcy kontra Predator 2 [Film] : Requiem
Tyt. oryg: "Alien Vs. Predator 2: Requiem ".
Po przerażającej kosmicznej katastrofie statku obcych niewielkie miasteczko w stanie Kolorado staje w obliczu niewyobrażalnego zagrożenia - obcy mordują wszystkich, których spotkają i jednocześnie "produkują" niezliczoną liczbę swoich potomków. Na miejsce przybywa samotny Predator, by zapobiec inwazji. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie, bez reguł, bez litości, a setki niewinnych ludzi znajdują się w samym jej centrum. Gdy masakra potworów trwa, rząd planuje i opracowuje plan, by wykorzystać sytuację do własnych celów. (Opis pochodzi ze strony www.filmydvd.pl)
Odpowiedzialność: | reżyseria Colin Strause, Greg Strause ; scenariusz Shane Salerno. | ||
Hasła: | Istoty pozaziemskie Zjawiska paranormalne Film fabularny Dokumenty audiowizualne | ||
Adres wydawniczy: | Warszawa : Imperial Cinepix, 2008, p. 2007. | ||
Gatunek: | SF. Przygodowy. | ||
Nośnik: | Jednostronna płyta DVD. Ilość płyt: 2 Czas odtwarzania: 97 min. | ||
Obraz: | 16:9. | ||
Dodatki: | DYSK 1 dostęp do wybranych scen ; komentarze audio. DYSK 2 (z napisami w języku polskim) reportaże o realizacji filmu - Czas na wojnę, Walka do końca ; kreowanie Obcych ; kreowanie Predatora ; Hybryda - krzyżówka Predatora z Obcym ; jak stworzono świat Predatora ; galerie fotosów. | ||
Uwagi: | Nieustające napięcie, podnosząca poziom adrenaliny akcja i siedem dodatkowych minut, zbyt brutalnych i krwawych do pokazywania w kinach! Najsłynniejsze potwory z kosmosu powracają, by stoczyć śmiertelną walkę! | ||
Obsada: | Steven Pasquale (Dallas) Reiko Aylesworth (Kelly O`Brien) John Ortiz (Szeryf Morales) Johnny Lewis (Ricky) Ariel Gade (Molly) Kristen Hager (Jesse) Gina Holden (Carrie Adams) David Hornsby (Drew) | ||
Adnotacja: | SF. Przygodowy. | ||
Twórcy, wykonawcy: | Muzyka: Brian Tyler. Aylesworth, Reiko. (1972- ). Wykonanie Hager, Kristen. Wykonanie Holden, Gina. Wykonanie Horsdal, Chelah. Wykonanie Lewis, Johnny. Wykonanie Ortiz, John. (1968- ). Wykonanie Paetkau, David. Wykonanie Pasquale, Steven. (1976- ). Wykonanie Salerno, Shane. (1972- ). Scenariusz Strause, Colin. Reżyseria Strause, Greg. Reżyseria Tyler, Brian. Kompozytor | ||
Przeznaczenie: |
| ||
Dźwięk: | Dolby Digital 5.1. Dolby Digital 2.0. Dialogi: lektor, napisy | ||
Skocz do: | Dodaj recenzje, komentarz |
Sprawdź dostępność, zarezerwuj (zamów):
(kliknij w nazwę placówki - więcej informacji)
vino wine veritas
Posty: 285
Wysłany: 2008-06-11 22:36:30
Zaprawdę maniana jakich mało .
AvP:R jest filmem trywialnym do bólu, zupełnie wypranym z klimatu grozy, filmem, który zamiast straszyć - zwyczajnie śmieszy. Śmieszy swoją naiwnością i miałkością.
Twórcy sądzili, że wystarczy użyć ciemnej, mrocznej scenerii, aby uzyskać atmosferę zagrożenia. Nic bardziej mylnego, ponieważ samo ciemne zaplecze w ujęciach nie wystarcza. Potrzebna jest też stopniowa, systematyczna budowa napięcia. Niestety w AvP:R jej nie uświadczymy. Dostajemy za to zlepek szybkich, bezsensownych często ujęć kamery, w dodatku robionych w zbyt dużym zbliżeniu. Zamiast obejmować całe lub przynajmniej części postaci w klimatycznym oświetleniu - widzimy tylko małe ich fragmenty bez oświetlenia. Wszystko to skutecznie niweczy budowę jakiejkolwiek atmosfery grozy.
Twórcy starali się pokazać nam wielowątkowość wydarzeń. Niestety w tak krótkim filmie pomysł ten okazał się totalną pomyłką, w wyniku której kamera w chaotyczny sposób "lata" po różnych miejscach, ukazując w ekspresowych, krótkich, wręcz ciętych na siłę ujęciach, perypetie bohaterów. Zarzut ten głównie odnosi się do postaci ludzkich nie ma mowy o najdrobniejszej nawet próbie wproawdzenia jakiejkolwiek postaci czy o najuboższym chociaż profilu psychologicznym poszczególnych postaci, gdyż takowy nie istnieje. Same postacie są natomiast niezbyt rozgarnięte i płytkie do bólu.
Dodatkowo atmosferę zamierzonej mroczności obrazu psuje wciśnięcie na siłę do filmu wątku młodzieżowych sex perypetii rodem z filmów pokroju "Amrican Pie", który ma się do horroru sf., jaki reprezentuje (albo przynajmniej aspiruje do niego P) ww film jak pięść do nosa.
Pomijam już fakt jak zchrzaniono postacie Predatora i Obcega ten pierwszy już nie jest tym majestatycznym, wyrafinowanym w sztuce zabijania łowcą doskonałym o świetnie wyostrzonych zmysłach, którego znamy ze znakomitego "Predatora" - to farciarz, któremu udaje się zawsze wszystko i wszędzie, do tego nie najlepiej u niego z inteligencją, szwankuje mu także instynkt łowiecki a także najważniejszy - samozachowawczy nonszalancko zrzucając swój oręż i stając do walki na pięści z Predalienem...
Postać obcego - jak dawniej (czyt. w filmach Scotta, Camerona czy nawet u Finchera) - już nie napawa przerażeniem stanowiąc istne uosobienie czystego zła, została zdegradowana do roli podrzędnego straszaka występującego w pierwszym lepszym z brzegu amerykańskim horrorze. Obcy w recenzowanym "dziele" wesoło biega, syczy i prycha pełniąc rolę mięsa armatniego dla Predatora.
szkoda gadać...i tak już zmarnowałem wystarczająco dużo czasu na recenzowanie tej szmiry...